Do mieszkania wpadł jerzyk. Byłem pochłonięty jakimś domowym zajęciem, gdy nagle coś głośno zatrzepotało przy uchylonym oknie. Zerwałem się na równe nogi i zobaczyłem opadającego z parapetu na podłogę, niewielkiego szaro-brązowego ptaszka.
Zakończyły się prace budowlane w Dolnym Sopocie przy nowej aranżacji przestrzennej miasta. Woonerf za 12 mln złotych powstawał przez ponad rok, aby docelowo osiągnąć łączną długość 1397,7 m i zdobyć tym samym miano najdłuższego w Polsce (podobno). Odmieniona przestrzeń jest już oddana do użytku. W ostatnią sobotę odbyło się uroczyste otwarcie.
Gdy zakwitał, znosiliśmy go całe naręcza, ile zdołaliśmy unieść. Szczególnie ważne było święto naszych Mam. Cóż mogliśmy Im dać, jak nie ten kawałek siebie w postaci naszej pamięci i kawałka pracy, ucieleśniony w tych pięknych kwiatach? Pamiętasz to Kuzynie? Te cudne kwiatki oznajmiały również, że wiosna już całkiem w pełni, że przed nami tylko dobre – coraz dłuższe i cieplejsze dni, a wreszcie upragnione wakacje.
W porządku, ok, jestem boomerem. Lata lecą nieubłaganie i w końcu musiało to nastąpić a ja, chcąc nie chcąc, zaakceptowałem taki stan rzeczy. Zresztą czeka to każdego, bo przecież „toczy koła czas”, jak śpiewała kiedyś pewna Agnieszka. Ot naturalna kolej rzeczy, taka sytuacja, i co zrobisz, jak nic nie zrobisz.
Myśl była następująca. Każdy, kto uważnie przygląda się Sopotowi widzi, jak się zmienia. Jednym z najbardziej jaskrawych przejawów owych zmian jest zjawisko wycofywania się, czy raczej znikania małych sklepów i punktów usługowych. Temat przewinął się kilkukrotnie w mediach społecznościowych. Tknęło mnie mocniej, gdy na znajdującym się przy ul. 1 Maja lokalu, zobaczyłem kartkę z napisem: „Na wynajem”. Lubiłem ten warzywniaczek. W czasach, gdy pracowałem opodal, bardzo często robiłem w nim drobne zakupy do pracy: jabłko, drożdżówka, batonik, jakiś napój albo sok, cokolwiek, co pozwalało choć trochę umilić sobie te 8 godzin.
Szanowny Panie Ministrze, Kierując się troską o należytą dbałość i pieczę nad dziedzictwem kulturowym miasta Sopotu, chcemy zwrócić uwagę Generalnego Konserwatora Zabytków na sytuację budynku…
W połowie lutego, jeszcze przed brutalną rosyjską napaścią na Ukrainę, odwiedziliśmy rezerwat przyrody „Pełcznica” w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Fakt zaistnienia niezwykle trudnej sytuacji międzynarodowej sprawił, że wszyscy staliśmy się niejako zakładnikami myślenia o rzeczywistości w szerszym, można by rzec, zglobalizowanym wymiarze. Taki stan rzeczy nie powinien jednak nikogo zwalniać z uważnego przyglądania się sprawom i wydarzeniom bliższym, tym dziejącym się tuż obok nas.
Memoriał sopockich ruchów miejskich i organizacji pozarządowych Działając w trosce o zachowanie walorów kulturowych i przyrodniczych sąsiadującego bezpośrednio z Sopotem gdańskiego Jelitkowa, pragniemy zwrócić uwagę…
Wchodzimy na teren osiedla i od razu widzimy, że znaleźliśmy się w innym fragmencie Zamościa. Znika chaos, przestrzeń jest skomponowana w sposób harmonijny i przyjazny dla oka. Pomimo, że od chwili wkroczenia na PR-5 wciąż jesteśmy w bliskiej odległości od jednej z głównych arterii miasta, momentalnie cichnie jego hałas. To zasługa zieleni, która jest wszędzie, praktycznie na każdym kroku. To osiedle wręcz w niej tonie.
PR-5, czyli obecne Osiedle Jana Zamoyskiego w Zamościu uznaje się za szczytowe osiągnięcie budownictwa mieszkaniowego PRL-u. Natomiast z „diwelołperem” zetknąłem się na dobre po raz pierwszy kilkanaście lat temu. Skierowałem wówczas kroki do Biura Strategii Rozwoju Miasta w sopockim magistracie.