Press "Enter" to skip to content

Nadal brak informacji o placu zabaw w Parku Południowym

Mijają prawie dwa tygodnie czekania na informacje w sprawie budowy placu zabaw w Parku Południowym. Pytania zostały skierowane do Biura Promocji i Komunikacji Społecznej, które sprawuje pieczę nad tą inwestycją. Jednakże do dziś nikt nam nie odpowiedział i właściwie nie wiadomo, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy.

Budowa. 9 marca 2021 r.Gdy na początku marca po raz pierwszy natknąłem się na rozkopy i budowę w Parku Południowym, w pierwszym momencie pomyślałem, że stanowi ona część powstającego tuż obok woonerfu. Jednak wyglądało to nieco inaczej i gdy zapytałem pracowników, ci odpowiedzieli mi, że budują plac zabaw. Na ogrodzeniu nie było tablicy informacyjnej, ale z mediów dowiedziałem się, że ów plac będzie dedykowany postaciom z komiksów sopockiego rysownika Janusza Christy.

Temat wydał się na tyle interesujący, by spróbować napisać o tym tekst. Potrzebowałem jednak informacji, dlatego uznałem, że zasięgnąć ich należy u źródeł, czyli w urzędzie miasta. W informacji urzędu bez chwili wahania powiedziano mi, że w tej sprawie należy kontaktować się z Wydziałem Inwestycji. Zadzwoniłem więc do wydziału, przedstawiłem się i zaznaczyłem, że piszę artykuł na ten temat. Pani, która odebrała od razu zakomunikowała mi, że nic nie wie o tej budowie i, cytuję: „my się tym nie zajmujemy”. Wydało mi się to dziwne, bo pan z informacji urzędu od razu pokierował mnie do inwestycji. Dlatego też, grzecznie próbowałem o cokolwiek dopytać. Usłyszałem jednak, że wydział zajmuje się tylko inwestycjami „kubaturowymi” i w pewnym momencie pani chciała nawet odłożyć słuchawkę, cytuję: „chyba musimy zakończyć tą rozmowę”(!). Byłem nie tyle zdziwiony, co wręcz osłupiałem, że urzędniczka prowadzi rozmowę telefoniczną z dziennikarzem w taki sposób. Jedyne konkrety, których się dowiedziałem to, że działka należy do miasta a za place zabaw odpowiada ZDiZ. Swoją drogą ciekawe, że budowa w jednym z najbardziej reprezentacyjnych punktów miasta trwa w najlepsze a urzędnik twierdzi, że nic o tym nie wie.

9 marca 2021 r. Brak tablic informacyjnych na budowie placu.W takim razie zadzwoniłem do Zarządu Dróg i Zieleni w Sopocie. Odebrała pani, ale rozmowa była już zgoła inna i przebiegła w bardzo miłym tonie. Dowiedziałem się, że w tej sprawie trzeba rozmawiać z kierowniczką, a ta przebywała akurat „w terenie”. Tego dnia nie udało mi się już złapać kontaktu, zadzwoniłem więc rankiem następnego. Kierowniczkę zastałem w biurze więc mogłem porozmawiać. Konwersacja była równie miła, krótka i rzeczowa zarazem. Okazało się, że za ten konkretny plac zabaw nie odpowiada ZDiZ tylko… urząd miasta, a dokładnie Biuro Promocji i Komunikacji Społecznej. Dostałem nazwisko osoby odpowiedzialnej, a pani kierowniczka zapytała czy chcę numer telefonu. Grzecznie podziękowałem mówiąc, że znajdę kontakt na stronie. Na koniec usłyszałem jeszcze pytanie: „Pan wie, że ten plac buduje Netflix?”. „Chyba trudno się nie domyśleć” – odpowiedziałem.

12 kwietnia 2021 r. Tablic wciąż brak.Wracamy więc do urzędu miasta. Znajduję numer do pani Jolanty Kownackiej zastępcy biura, gdyż to o tej osobie mówiła pani kierowniczka z ZDiZ. I tutaj mała dygresja. Moją uwagę przykuwa lista kontaktów do pracowników biura. Naliczam dziewięć osób. Z ciekawości sprawdzam pozostałe wydziały i okazuje się, że biuro promocji jest drugim, po finansowym, najliczniejszym etatowo wydziałem w urzędzie. Chyba, że w wydziałach pracują osoby, które nie posiadają numerów służbowych. Kilkanaście lat temu odbyłem w biurze promocji praktykę studencką i pamiętam, że pracowały tam wtedy tylko trzy osoby plus jedna na pół etatu. Promocja i komunikacja musi zatem być jednym z najważniejszych, kluczowym i bardzo pracochłonnym zadaniem miasta Sopot, skoro ten wydział zatrudnia aż tyle osób. Tak by było logicznie.

Beton.Wracając do meritum, czyli jak wygląda komunikacja w Sopocie – dzwonię do biura promocji i komunikacji. Przedstawiam się i mówię, że piszę artykuł o placu zabaw w Parku Południowym. I… słyszę, że niczego nie mogę się dowiedzieć(!). Urząd nie udziela (sic!) informacji na ten temat, prócz tego, co już jest dostępne w mediach. Czyli, że mogę głosować sobie na nazwę placu – „Gród Milusia” albo „Smoczy Gród”. Nad głową świeci mi już ogromny znak zapytania, kolokwialnie mówiąc „nie wiem o co chodzi”. Chyba wyszedłem na naiwniaka, ponieważ myślałem, że po prostu zapytam i dostanę odpowiedzi, żeby napisać artykuł, rzetelnie i wyczerpując temat. Kompletnie już nie wiem z czym mam do czynienia: zwykła niechęć, tajemnica, niespodzianka, czy może po prostu tak jest, że urząd nie udziela informacji i już? Jedyne co udaje mi się zdziałać to możliwość przesłania pytań mailem. „Przekażemy to dalej do komunikacji” – słyszę, cokolwiek miałoby to oznaczać.

Wysyłam więc pytania drogą mailową. Oto one:

  1. Kto, kiedy i w jakim trybie podjął decyzję o budowie?
  2. Kto, kiedy i w jakim trybie podjął decyzję o o lokalizacji placu zabaw w Parku Południowym?
  3. Czy decyzja była uzgadniana z konserwatorem zieleni/zabytków?
  4. Kto jest inwestorem? Kto finansuje budowę placu? (brak tablic informacyjnych)
  5. Jaki jest koszt budowy?
  6. Kto jest wykonawcą prac? W jakim trybie wyłoniono firmę budującą plac? (brak tablic informacyjnych na placu budowy)
  7. Jaki jest termin zakończenia prac? (znów brak tablic)
  8. Czy można zobaczyć gdzieś wizualizację projektu?
  9. Czy dotychczas miasto w jakikolwiek sposób uhonorowało, bądź upamiętniło w przestrzeni miejskiej, mieszkającego i tworzącego przez kilkadziesiąt lat w Sopocie Janusza Christę?

Kuriozum. Pies nie może wejść na trawę a obok rozkopy i budowa.Po drodze łapię jeszcze jeden trop. Na stronie sopot.pl w artykule poświęconym placowi jest informacja o projektantach. Jednym z nich jest krakowska pracownia architektury BudCud. Wchodzę na stronę internetową, ale nie ma tam ani słowa o sopockim placu zabaw. Dzwonię. Rozmawiam z sympatycznym panem, który mówi mi, że za kontakt odpowiada „agencja piarowa”. Pytam o wizualizacje, niestety niedostępne. Dowiaduję się jednak, że klientami agencji są miasto Sopot i Netflix. To już konkret. Dostaję namiar do pani Ewy Przybylskiej-Jaroszewicz, firma nazywa się MSLGroup i jest z Warszawy. Sprawdzam stronę internetową, oczywiście ani słowa o Kajku i Kokoszu w Parku Południowym. Architekci z Krakowa, piarowcy z Warszawy, brakuje jeszcze tylko betonu z Tasmanii i ekipy budowlanej z Zanzibaru. Rezygnuję z kontaktu z firmą MSLGroup, ponieważ uznaję, że uzyskanie informacji powinno odbyć się drogą urzędową a nie jakimiś pobocznymi ścieżkami.

Na koniec dodam, że uwielbiam Kajka i Kokosza. Wychowałem się na tych komiksach i jestem dozgonnie wdzięczny Januszowi Chriście za pokolorowanie mojej rzeczywistości w siermiędze schyłku lat 80. i w początkach transformacji. Dziękuję za niesamowite pobudzanie wyobraźni w czasach, gdy komiks był jednym z podstawowych mediów, niewyczerpanym źródłem czerpania radości i przyjemności. Niektóre zeszyty przeczytałem nawet kilkadziesiąt razy a plansze i teksty z dymków znałem na pamięć. Jednakże należy zadać sobie pytanie czy zabytkowy park, wizytówka kurortu, jest dobrym miejscem na postacie z sympatycznego, ale jednak przaśnego komiksu?

Całe miasto wyklejono plakatami promującymi serial Netflixa. I to jest chyba klu, ponieważ serial, choćby najbardziej wierny, jest na podstawie komiksu, nie jest oryginałem. Najwymowniej świadczy o tym sygnatura na plakatach. To nie charakterystyczny podpis Christy tylko logo jednego z największych serwisów streamingowych na świecie. A plac? Najpewniej powstanie, być może dzieci go polubią. Tylko park będzie wyglądał inaczej, no i ciekawe ilu z odwiedzających sięgnie po komiks? Bo trudno oprzeć się wrażeniu, że zamiast wartości dydaktycznych uświadczymy tylko krzykliwej promocji netflixowego serialu.

Spread the love