Prezydent Sopotu Jacek Karnowski po mianowaniu bez konkursu swojej bezkonkurencyjnej zastępczyni Joanny Cichockiej Guli, odpowiedzialnej za sprawy kultury na dyrektorkę Art Inkubatora sam osobiście postanowił zająć się kulturą w naszym mieście. „Magda Jachim (…) będzie zajmowała się oświatą, pomocą społeczną, promocją i turystyką oraz nadzorowała Operę Leśną i Ergo Arenę. Natomiast kulturą na razie będę zajmował się ja” powiedział w wywiadzie dla trójmiejskiej Gazety Wyborczej prezydent Karnowski. Równie dobrze Karnowski mógłby twierdzić, że będzie się zajmować opieką zdrowotną czy leśnictwem. Albo połowami dorsza. Nikogo to już w Sopocie by nie zdziwiło ponieważ przez ćwierćwiecze swoich rządów prezydent pokazał, że wiele potrafi. Na przykład wymyśleć, że można zbudować marinę, która spowoduje, że co roku trzeba będzie wydawać setki tysięcy złotych na wywożenie błota z dna morskiego. Dotąd nie porzucił planów budowy wyspy na Bałtyku, która widnieje nadal na wizualizacjach dołączonych do planów przyszłego zagospodarowania miasta.
Potrafił wmówić mieszkańcom, że należy przenieść schronisko dla zwierząt w okolice cmentarza, a działkę obok dawnego schroniska wydzierżawić za niewielką kwotę pod budowę hali sportowej, która nigdy miała nie powstać. Zbudował w centrum uroczego kurortu betonowy plac przypominający lądowisko dla UFO, a zamiast dworca postawił wielkie centrum handlowe, w którym prawie nikt nie chce handlować. Za to stary plac targowy sprzedał bez żadnych konsultacji z sopocianami tak dawno, że nawet najstarsi mieszkańcy już zapomnieli, że zamiast dojeżdżać autobusem na rynek na obrzeża miasta, mogli kiedyś robić zakupy na placu targowym położonym w jego centrum.
Dzięki fantazji prezydenta zamiast dawnego targowiska mamy pusty budynek po Billi, która zmieniła się okresie ćwierćwiecza rządów Karnowskiego w Eleę i Almę po to tylko, by teraz podobnie jak centrum handlowe powstałe w miejscu dworca, straszyć pustkami. Więc dziwić się teraz, że prezydent Sopotu zajmie się kulturą oznacza brak zrozumienia dla kunsztu naszego włodarza. On nie tylko zajmuje się kulturą ale śmiało można powiedzieć, że wykazał iż to co robi, to prawdziwa sztuka.
Czy się to komuś podoba czy nie, tworzymy w Sopocie jeden organizm społeczny i godząc się na szaleństwa władzy w jakimś sensie również ponosimy za nie odpowiedzialność, nie wspominając o konsekwencjach. Tak jak w przypadku roweru miejskiego MEVO, który w naszym imieniu zamówił prezydent nie przejmując się, że firma Nextbike, która zarządzała MEVO przedstawiła projekt według ekspertów niemożliwy do zrealizowania. Rower był, a teraz go nie ma i też jest dobrze. Według słów prezydenta jacyś krzykacze pokrzyczą, a potem się uspokoją i wszystko wróci do normy.
Czy ktoś z mieszkańców zastanowił się już nad tym czy faktycznie prezydent zna się na wszystkim i jego działania powinny być pozbawione społecznej kontroli? Bez odrobienia przez sopocian i sopocianek lekcji z WOSu (Wiedzy o Społeczeństwie) nasz sopocki człowiek renesansu zdecyduje o budowie w Sopocie bazy kosmicznej, a mieszkańcy grzecznie przyklasną jego planom bo przecież skoro jest prezydentem to widać zna się na wszystkim.