Press "Enter" to skip to content

Kolejny cichy pogrom

Trzmiel ziemny zapyla kwiat bzu. Park Karlikowski; czerwiec 2012 r.
Trzmiel ziemny zapyla kwiat bzu. Park Karlikowski; czerwiec 2012 r.

Wiele z miejsc w Sopocie, w których można było je spotkać jeszcze kilka, czy kilkanaście lat temu, diametralnie zmieniło swój wygląd i charakter. Wraz ze zmianami idącymi w duchu haseł „nowocześnie” i „ładnie”, zniknęli ich najmniejsi dotychczasowi mieszkańcy. Trzmiele, bo o nich mowa, to kolejne zwierzęta, którym grozi wymarcie. To ekologiczna katastrofa. Po tej zagładzie może nastąpić zaniknięcie wielu rodzimych gatunków roślin, które zapylają tylko pszczołowate z rodzaju Bombus.

Wbrew powszechnej opinii nie są to owady agresywne. Oczywiście trzmiel może użądlić, ale tylko samica i do tego bardzo mocno rozdrażniona. Do niedawna żyło ich w Polsce 31 gatunków, obecnie już tylko 29, gdyż dwa z nich: Trzmiel olbrzymi i Trzmiel Sichela zostały uznane za zanikłe. Dane są naprawdę alarmujące. Według różnych źródeł populacja trzmieli zmniejszyła się w ostatnich 40 latach aż o 90%! Dla unaocznienia skali tego zjawiska, kiedyś na 100 m2 ukwieconej łąki żerowało około 100 osobników, obecnie od 2 do 3.

Trzmiel rudy utknął w oknie. Wypuszczony na wolność.
Trzmiel rudy utknął w oknie. Wypuszczony na wolność.

Rola trzmieli w przyrodzie jest nie do przecenienia. Owady te, ze względu na dłuższy języczek zapylają kwiaty roślin, które nie są dostępne dla pszczół. Latają przy niższych temperaturach, co również znacznie zwiększa ich wydajność przy zapylaniu. Trzmiele żerują na wielu roślinach zielnych i łąkowych, ale także zapylają spory wachlarz roślin, z których korzyści czerpie (a jakże) człowiek, żeby wymienić chociażby ogórki, pomidory, brzoskwinie, grusze, bób, słoneczniki, koniczynę czy róże.

Co powoduje, że populacja polskich trzmieli tak gwałtownie i tak drastycznie zmalała? Powody, można powiedzieć, są standardowe: degradacja środowiska, zanik bioróżnorodności (w następstwie głód), chemizacja i kurczenie się obszarów stanowiących miejsca lęgowe.

Trzmiele budują gniazda w ziemi. Bytuje w nich królowa i od kilkudziesięciu do około 150 osobników. Często wybierają miejsca pod kamieniami lub zwalonymi konarami. Usuwanie ich w lasach, ale również w parkach i zieleńcach, prowadzi do sytuacji, w której owady nie mają gdzie założyć kolonii. Leśne monokultury a także intensywna gospodarka prowadzona na obszarach zalesionych w celu pozyskiwania drewna, to istotne powody wymierania.

Trzmiel rudy odlatuje z kwiatu róży. Park Karlikowski czerwiec 2012 r.
Trzmiel rudy odlatuje z kwiatu róży. Park Karlikowski czerwiec 2012 r.

W Sopocie obserwowałem dwa gatunki trzmieli (najprawdopodobniej). Były to chyba najpopularniejsze w kraju Trzmiel ziemny (Bombus terrestris) i Trzmiel rudy (Bombus pascuorum). Ich występowanie w pobliżu miejsca mojego zamieszkania wiązało się z obecnością ogródków działkowych, które po odejściu działkowiczów zdziczały i przeszły w całkowite władanie przyrody. W Parku Karlikowskim, bo o nim mowa, owady znajdowały wszystko, co było im potrzebne do życia, czyli odpowiednie miejsca na założenie gniazd i mnogość pokarmu.

Demolka w Parku Karlikowskim
Demolka w Parku Karlikowskim

Jednakże taki stan trwał krótko, raptem kilka lat. Całą roślinność, a przypomnijmy występowało tam łącznie ponad sto gatunków, wykarczowano do gołej ziemi. Po tym zdarzeniu w okolicy pojawiła się plaga brązowych bezskorupowych ślimaków. Były to śliniki luzytańskie – inwazyjne, wszystkożerne mięczaki przywleczone do Polski z Półwyspu Iberyjskiego. Ślimak ten jest żywym dowodem wyjałowienia i degradacji środowiska naturalnego, można powiedzieć, że w Parku Karlikowskim dokonał dzieła zniszczenia. Tętniący życiem teren, zamiast w park z prawdziwego zdarzenia, zamieniono w klepisko, po którym pełzały tysiące śluzowatych, przerośniętych szkodników. Czego nie zaorały spychy i koparki, zeżarły ślimaki. A przez parę tygodni po okolicy nie można było spokojnie przejść, żeby nie wdepnąć w jakiegoś brązowego gluta. Warto dodać, że ślinik posiada w Polsce naturalnego wroga i jest nim jeż, jednak te wraz z całym parkiem zostały odesłane w niebyt.

Zieleń "po dewelopersku". Invest Komfort ul. Stefana Okrzei
Zieleń „po dewelopersku”. Invest Komfort ul. Stefana Okrzei

„Ale to jest miasto. Trzeba budować!” – słyszałem ten powtarzany jak mantra pseudoargument setki razy. Owszem, tylko gdzie, ile, jak, po co i dla kogo? I przede wszystkim jakim kosztem? Tylko nie takim przeliczanym na złotówki. W efekcie, w miejscu zróżnicowanego biologicznie terenu firma Invest Komfort posadziła kolejne w mieście osiedle bloków mieszkalnych tzw. apartamentowców. Co z tego, że zapisy w planach zagospodarowania przestrzennego ograniczają powierzchnię zabudowy i narzucają obowiązek pozostawienia jakiegoś ułamka terenu „biologicznie czynnym”? Co z tego, skoro prawie w każdym przypadku podobnych inwestycji, pojawia się w takim miejscu zieleń „po dewelopersku”?

"Nowoczesne" trendy urządzania zieleni. Jeszcze raz Okrzei.
„Nowoczesne” trendy urządzania zieleni. Jeszcze raz Okrzei.

Monotematyczne krzaczki, iglaki, rachityczne drzewka, kamienne podłoża, byleby tylko nie była owa „zieleń” wymagająca w utrzymaniu. W efekcie dostajemy, a właściwie nie my, tylko właściciele i najemcy tzw. apartamentów, zieleń jedynie w wymiarze estetycznym, ponieważ dla ekosystemu wartości nie ma to żadnej. Trzmiele nie mają najmniejszych szans na przetrwanie w takich warunkach. Będą cierpieć głód i nie znajdą schronienia. A każda taka „nadająca szyku” inwestycja to kolejny mały, ale konsekwentny krok do wymarcia gatunku. Zadajmy więc sobie pytanie: co my robimy? W imię czego? Czy naprawdę chcemy, aby nasze dzieci i wnuki znały zwierzęta tylko ze zdjęć i filmików w internecie? No, ale przecież jest „ładnie”, a przede wszystkim „pieniążki” się zgadzają.

Trzmieli jako zapylaczy zaczyna brakować w Polsce do hodowli roślin. W obliczu tego problemu zostają sprowadzane osobniki z zagranicy m.in. z Izraela i Holandii. Mimo, że są to przedstawiciele gatunków występujących w Polsce, to posiadają cechy genotypowe niekorzystne w polskich warunkach, głównie małą odporność na niskie temperatury. Takie osobniki przenoszą te cechy na rodzime trzmiele, wobec czego spada odporność całej populacji i pojawia się zagrożenie spowodowane niemożnością przetrwania zimy.

Jeszcze gorszy w skutkach eksperyment przeprowadzono w Ameryce Południowej, gdzie sprowadzone z Europy trzmiele wymknęły się z hodowli i rozprzestrzeniły po kontynencie jako gatunek inwazyjny. Przenoszą bowiem pasożyta jelit, na które nie mają odporności rodzime amerykańskie gatunki, w efekcie czego zostają wyparte i masowo wymierają. Owady dotarły już na południowe krańce Patagonii.

W tym miejscu były kiedyś klomby i kwietniki. Stanowiły znakomite miejsce do żerowania dla pszczołowatych.
W tym miejscu były kiedyś klomby i kwietniki. Stanowiły znakomite miejsce do żerowania dla pszczołowatych.

W Polsce trzmiele znajdują się pod ochroną. Ruszyły programy pomocy służące przetrwaniu tych niezwykle ważnych dla środowiska naturalnego zwierząt. Jednym z rodzajów niesienia pomocy jest zakładanie domków dla pszczół i trzmieli. Na internetowych serwisach sprzedażowych można natrafić na szeroką gamę takich produktów. Wszystko słusznie, idea jest szczytna, tylko znowu nie mogę oprzeć się wrażeniu, że działamy, delikatnie mówiąc, od „tylnej” strony. Zamiast reagować odpowiednio wcześnie, poprzez zapobieganie niepożądanym skutkom w środowisku, doprowadzamy je na skraj katastrofy, ażeby potem w ostatniej chwili ratować to, co jeszcze się ostało. Czy tak powinien wyglądać zrównoważony rozwój i troska o środowisko?

Ul. Świemirowska
Ul. Świemirowska

Dewastacja środowiska naturalnego, czyli podstawowa przyczyna masowego wymierania trzmieli, to nie tylko wielkie, trujące fabryki, czy wylewanie do rzek milionów metrów sześciennych zanieczyszczeń. To układanka dużo bardziej skomplikowana. To stan, na który składa się wiele, często drobnych, a nawet wydawałoby się nieistotnych elementów. Dlatego liczy się każdy metr. Każdy kolejny metr kwadratowy betonu, granitowej płyty, kostki brukowej, asfaltu, tłucznia, grysu, deski kompozytowej, i co tam jeszcze znajdziesz i wymyślisz – do przemyślenia.

 

Spread the love