Przestraszeni mieszkańcy cichej i spokojnej dzielnicy Sopot Wyścigi właściwie dopiero na spotkaniu w Sopotece, będącym formą konsultacji w sprawie nowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego, dowiedzieli się ze zdziwieniem jak daleko idące zamiary mają władze miasta w stosunku do ich okolicy.
Krótko mówiąc, władze planują budowę w dawnym Ogródku Jordanowskim przy ulicy Jana z Kolna czterech wysokich budynków (14 metrów), w którym może znaleźć się nawet 60 mieszkań. Do tego jeden budynek 17 metrowy, czyli ponad pięciokondygnacyjny w okolicy dawnej szkoły numer 2 (obecnie SWPS)
Nie każdy może wie, że Sopot Wyścigi to oaza spokoju. Rozkoszne miejsce z willami i domkami w ogrodach. Prawdziwy raj dla seniorów, rodzin z małymi dziećmi i osób ceniących wysoką jakość życia. Ale jak się okazuje także i ta sielska okolica nie uniknęła zainteresowania deweloperów.
Zdaje się, że ostatnio pojawiły się również plany budowy hoteli na Hipodromie i w okolicy stadionu Ogniwo. Jeśli rzeczywiście zostaną zrealizowane wszystkie wspomniane inwestycje to również ta cześć Sopotu podzieli los innych smutnych miejsc naszego miasta gdzie beton, samochody, hałas i parkingi w ogródkach obrzydzają rodowitym sopocianom ich miasto.
Ale może warto się zatrzymać w tym absurdalnym pędzie do zabudowy każdego skrawka ziemi, sprzedaży każdej wolnej działki, po to żeby stanęły tam domy, w których nikt na stałe nigdy nie zamieszka. Domy i mieszkania, które tam powstaną będą „apartamentami na wynajem”, które zaludnią się latem po to by przez następne sezony tylko sporadycznie zatrzymał się w nich uczestnik jakiejś konferencji.
Ale może uda się jeszcze ten szalony pęd do zabudowy powstrzymać? Co by się okazało, gdyby mieszkańcy zażądali od władz miasta sporządzenia prostego bilansu, zwykłej kalkulacji, by sprawdzić czy zabudowa tych działek opłaca się komukolwiek poza deweloperem. Czy pieniądze, które miasto otrzyma i wyda na przykład na promocję rajdu samochodowego córki radnego Orskiego lub finansowanie naszego wkładu w nieustającą modernizację Ergo Areny, czy też utopi w błocie pogłębiając dno morza przy sopockiej marinie zrekompensują straty w jakości życia jakie poniosą mieszkańcy Wyścigów?
Co mieszkańcy dzielnicy Sopot Wyścigi będą mieli z tego, że na działce w ich okolicy powstanie sto apartamentów na wynajem? Czy na tym cokolwiek zarobią? Warto byłoby sprawdzić jak konkretnie poprawi się ich sytuacja w sensie materialnym dzięki tej inwestycji. Ile więcej osób skorzysta dzięki niej z bezpłatnych usług rehabilitacyjnych. Ile książek zostanie zakupionych do bibliotek. Być może będą to tak istotne zyski, że mieszkańcy zdecydują się oddać za nie swoją ciszę i spokój? Ale dajmy mieszkańcom prawo wyboru zamiast na siłę wpychać „jedyne słuszne” rozwiązania, które być może wcale nie są ani jedyne ani słuszne.
Władze Sopotu (na które z pewnością mieszkańcy Wyścigów głosowali) mogłyby dać wybór swojemu wiernemu elektoratowi i pozwolić zdecydować czy wolą w miejscu Ogródka Jordanowskiego mieć mały, miły park czy budynki, do których będą podjeżdżać nieustannie samochody. Elektorat też w końcu może się zbuntować. Chociaż chyba nie w Sopocie…