Oddolne organizacje lokalne przygotowując się do wyborów samorządowych w 2018 roku nie wiedziały, że ich los był już przesądzony. Miały przegrać z kretesem starcie ze starymi wyjadaczami partyjnymi i partyjnym betonem. A wszystko dlatego, że Przewodniczący sejmowego Klubu Platformy Obywatelskiej, poseł Sławomir Neumann zdecydował, że „żadne stowarzyszenie lokalne nie będzie się ku*wa liczyło w tej grze”.
„Król wielki, samowładnik świata połowicy. Zmarszczył brwi, – i tysiące kibitek wnet leci; Podpisał, – tysiąc matek opłakuje dzieci; Skinął, – padają knuty od Niemna do Chiwy. Mocarzu, jak Bóg silny, jak szatan złośliwy!” mogliby krzyknąć społecznicy, działacze i aktywiści i poddać się zawczasu gdyby wiedzieli co się szykuje. Jednak dowiedzieli się poniewczasie.
Zresztą nawet gdyby wiedzieli, że Sławomir Neumann, w jakimś peowskim gabinecie w Tczewie wypowiada słowa, że „żadne stowarzyszenie lokalne nie będzie się liczyło w tej grze”, to nie przyszłoby im do głowy, że będą one miały sprawcze znaczenie.
Tymczasem lider Platformy stwierdził: „Będziemy mówić wszystkim: nie głosujcie na jakieś małe g*wna” i o dziwo, ludzie posłusznie nie zagłosowali. Czy ktoś by uwierzył, że Neumann steruje masami mieszkańców polskich gmin, którzy zdecydują się wbrew własnym interesom poprzeć w wyborach każdego, byle nie pochodził z lokalnej organizacji? Dlaczego mieliby zachować się tak nieracjonalnie? Bo tak kazał jakiś partyjny strateg z Platformy Obywatelskiej? Okazało się, że tak.
Okazało się, że ludzie bezkrytycznie podporządkowali się politycznemu geniuszowi posła z Tczewa. Osobie na której ciążą prokuratorskie zarzuty oraz istnieją wątpliwości co do prawidłowego wydawania pieniędzy na poselskie biuro. W konsekwencji, na skutek jego strategii w wyborach samorządowych 2018 liczyły się głównie partie, a lokalni działacze razem ze swoimi mrzonkami o partycypacyjnej demokracji zostali przeznaczeni do odstrzału.
Tak więc na marne poszły wszystkie postulaty na temat gminnych budżetów, informacje o braku gospodarności lokalnych kacyków czy wycince drzew i truciu rzek. Transparentność samorządów, wieloletnie szkodliwe układy w gminach przestały zaprzątać mieszkańców bo wielki guru Platformy, w Tczewie, razem z partyjnymi kolegami wyznaczył nowy trend. Na „małe gó*wna mieszkańcy nie mieli głosować w wyborach 2018 roku bo to było nie w smak Neumannowi i partii. I nie zagłosowali. „Bronili Polski przed PiSem” bo wybory samorządowe miały być pokazem siły PO. Jak to się odbiło na polskiej samorządności nikogo nie obeszło.
Właściwie w całej Polsce „małe gó*wna” zrzeszone w Kongresie Ruchów Miejskich czy też działające indywidualnie przegrały z kretesem. Aż się same zdziwiły, że postulaty które przez ostatnie lata mieszkańcom się podobały i wydawały się ważne nagle poszły w odstawkę. Bo działacze nie wiedzieli, że klamka zapadła już wcześniej. W Tczewie. Tam Neumann zadecydował jak mają ludzie głosować, a przyzwyczajony do karności lud peowski się podporządkował, przywoływany do porządku przez edukatorów z KODu.
Przed wyborami nie pytano już kandydatów do rad miasta o pomysły na lokalne inwestycje, o ekologię czy budżet obywatelski. Było jedno pytanie: Pan/Pani za PO czy za PiS?
W ten sposób został zmarnowany ciężko wypracowany dorobek organizacji obywatelskich. W ten sposób cofnięto w rozwoju kiełkującą oddolną demokracji jednocześnie pokazując jaka jest ona słaba i jak bezsilni są mieszkańcy wobec partyjnej machiny. I jak niska jest kultura polityczna skoro tak wiele osób uległo prostackiej manipulacji Neumanna.
Jako przedstawicielka małej organizacji pozarządowej, którą szef klubu parlamentarnego PO Neumann nazwał „małym gównem” stwierdzając, że „żadne stowarzyszenie lokalne nie będzie się ku*wa liczyło w tej grze” myślę, że koniecznie musimy 13 października iść na wybory żeby nie wybrano tych, którzy traktują ludzi z taką pogardą z jaką my zostaliśmy potraktowani.