Niedziela 11 lipca 2021 roku była dniem, w którym sopocki pejzaż całkowicie zdominował jeden element – samochody. Ulice Grunwaldzka i Powstańców Warszawy, ale również mniejsze, boczne uliczki dolnego tarasu, przez kilka godzin intensywnie się korkowały. Kierowcy bezskutecznie poszukiwali miejsc do zaparkowania w ścisłym centrum, tych jednak ewidentnie w dniu wczorajszym brakowało. Wiele aut stanęło w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Kurort wypełniły hałas i spaliny, było ciasno, nerwowo i chaotycznie. W związku z tym warto zadać pytanie: czy tak będzie przez całe lato? Czy hałas, korki i miasto zawalone samochodami są już stanem, który musimy zaakceptować, nauczyć się z nim żyć?






Życie 103-letniej sopocianki, Lucyny Wojno, mogłoby zainspirować wielu ludzi filmu do napisania scenariuszy i nakręcenia kilku filmów. Mogłyby to być filmy przygodowe z wieloma zwrotami akcji lub dramaty z II wojną światową w tle. W obu przypadkach widz pozostawałby cały czas w napięciu, śledząc losy kobiety, praktycznie sieroty, która była sanitariuszką w Wojsku Polskim w 1939 r., przeżyła dwa obozy koncentracyjne i pieszo wróciła po wyzwoleniu obozu w Ravensbruck z Niemiec do Polski, gdzie osiedliła się w Sopocie.
Czy kogoś kto nie słyszał o sopockiej polędwicy można nazwać sopocianinem z krwi i kości? Obawiam się, że nie. Ale mało kto, nawet w Sopocie, wie gdzie i kiedy ją produkowano. Historia prawie jak z serem tylżyckim, który kiedyś robiono w Tylży, czyli w obecnym Sowiecku w okręgu Kaliningradzkim. Nazwa sera została, ale dawnej Tylży już nie ma i nie będzie.Pamiętam z dzieciństwa kiedy z sąsiedniego budynku na ulicy Feliksa Dzierżyńskiego wychodził do pracy rzeźnik udając się na ulicę Łokietka do sopockich zakładów mięsnych. Z pewnym lękiem wyobrażałam sobie jego pracę, w efekcie której powstawała sopocka polędwica i inne mięsne produkty. Teraz nie ma już sopockich zakładów mięsnych tylko jest osiedle Parkur, a w miejscu zabytkowego domu rzeźnika jest osiedle Marii Ludwiki.