Press "Enter" to skip to content

Mieszkańcy dla Sopotu

Czysta i tania energia w Sopocie – czy to możliwe?

Zamieszkujący tereny dzisiejszego Sopotu wykorzystywali energię płynącej wody od wieków. To ona w dużej mierze sprawiała, że kwitło tu osadnictwo – powstawały dwory, folwarki, młyny. Sopockie rzeczki, choć przecież niewielkie, napędzały gospodarkę, budowały majątki, dawały pracę i chleb. Na samym tylko Potoku Karlikowskim pracowały niegdyś dwa młyny.

Miasto dziwnych drzew

Uwielbiam te osobliwe drzewa. Nieraz wiekowe, majestatyczne i nad wyraz wyrośnięte, w dumnym bezgłosie górujące nad otoczeniem. Innym razem przybierające niespotykane kształty, egzotyczne, przypominające przybyszów z prehistorii lub innych planet. Kryją w sobie magię baśniowych światów, ducha minionych epok. Przy nich zwalniam – te istoty uspokajają, pobudzają wyobraźnię i przywołują wspomnienia, na krótką chwilę potrafią zatrzymywać czas.

Kandydaci MdS: Tomasz Michalski – okręg wyborczy nr 3 (Górny Sopot), miejsce 2

Tomasz Michalski to trzydziestotrzyletni mieszkaniec sopockiego Przylesia. Z wykształcenia jest inżynierem, absolwentem Politechniki Gdańskiej na kierunku mechatronika. Od siedmiu lat z powodzeniem prowadzi własną, działającą w branży maszyn produkcyjnych firmę. I choć pochodzi ze Słupska a dziesięć lat spędził w Gdańsku to, jak sam przyznaje, właśnie w Sopocie odnalazł swoje miejsce na ziemi. Inicjatywa „Przylesie dla ludzi” jest jego dziełem.

Ryglowy relikt dawnego Karlikowa

Na jednej z posesji przy ul. Karlikowskiej stoi niepozorny budynek. Schowany w głębi podwórza na pierwszy rzut oka wydaje się być zniszczony i zapomniany przez świat. Jednakże uważne oględziny mogą bardzo zaskoczyć – stuletnia budowla wykonana jest od przyziemia w konstrukcji ryglowej a na piętrze, pod jednospadowym dachem wciąż tkwią oryginalne okna. Obiekt pełnił funkcje gospodarcze i składu opału. W latach powstania najpewniej nie był niczym szczególnym, ale dziś śmiało można powiedzieć, że jest wyjątkowy – nie ma drugiego takiego w Sopocie. O jego przetrwanie od lat stara się pani Irena Albrecht.

Spod kół dorożek na hałdę

Podczas trwającego od wiosny zeszłego roku remontu ulicy 3 Maja robotnicy odsłaniają i usuwają historyczną kostkę brukową. Obecnie trwa ostatni, trzeci już etap prac, na którym przebudowywany jest odcinek od skrzyżowania z ulicą Kościuszki do Alei Niepodległości. Planowo prace mają potrwać do maja 2023 r. Charakterystyczna, ułożona w tzw. jodełkę kostka wciąż jest sukcesywnie demontowana. Usunięty materiał trafia na plac ZDiZ przy Al. Niepodległości, gdzie zalega na ogromnej hałdzie.

Rzecz o schodach. Ranking czysto subiektywny.

Schody na Bergschloss

Miejskie schody – jakże charakterystyczny to element krajobrazu Sopotu. Ta niezwykle urozmaicona rzeźba terenu, na której rozsiadły się wszystkie kamienice, wille, parki i ogrody, powoduje, że jest ich u nas dostatek, prawdziwe mnóstwo. Fakt, pokonywanie ich może być męczące, ale poprzerzucane przez skarpę i wzgórza nie tylko skracają drogę – są również cząstką sopockich tajemnic, tego niezwykłego, hipnotyzującego klimatu ukrytych przejść, sekretnych zakamarków, zaskakujących obrazów. Schody to chyba niewystarczająco doceniony Leitmotiv pejzażu naszego miasta a to przecież on w dużej mierze sprawia, że Sopot jest tak malowniczy, wciągający i ciekawy. Arcyciekawy.

Małe miasto wielkich bloków cz. 2

Osiedle Przylesie

Na kolejne z sopockich „leśnych” osiedli składa się 9 „wieżowców” stojących w osi biegnącej dnem Doliny Gołębiewskiej ulicy 23 Marca. Budynki oddawano do użytkowania w latach 1968-72 a inwestorem była Nauczycielska Spółdzielnia Mieszkaniowa. Przylesie jest jednym z trzech „wysokich” sopockich osiedli, w obrębie którego znajdują się również bloki czteropiętrowe. Większa część dziesięciopiętrowców, dokładnie 7 stoi po stronie południowej. Dwa wysokie budynki oraz wspomniane bloki czteropiętrowe zajmują stronę północną.

Małe miasto wielkich bloków cz. 1

Nie cieszą się specjalną estymą. Choć wychowały się w nich już całe pokolenia Sopocian, traktujemy je raczej obojętnie lub jako zło konieczne, niźli istotny i niezbywalny element układanki miejskiego krajobrazu. Miały budzić politowanie i niechęć wobec swojej bylejakości, wobec banału i braku architektonicznego polotu. Jednocześnie są niczym piętno poprzedniego ustroju. Ogromnych rozmiarów stygmatem określonego sposobu myślenia, częstokroć wprost stawiającego się w opozycji do historycznej spuścizny kurortu. O Sopocie i kierunkach jego rozwoju można debatować i snuć fantazje, ale one wciąż stoją niewzruszone. Sopockie bloki, nieruchome świadectwo PRL-u, wielkie betonowe „szafy”, poszczególne ogniwa dzielnic i osiedli, dom tysięcy Sopocian.