Raport prezydenta o stanie miasta Sopotu otrzymałam jako załącznik do wydawanego przez Urząd Miasta „Przepisu na Sopot” w mojej skrzynce pocztowej. Nie była to lektura interesująca, a raczej nudnawy spis działań w różnych sferach aktywności. Brak było syntetycznej wizji, którą te działania choćby hipotetycznie przybliżałyby do realizacji.
Co roku słyszymy entuzjastyczne zapowiedzi rozpoczęcia zbiórki projektów do Budżetu Obywatelskiego. Jednak o dziwo, to nie mieszkańcy stoją za tym procesem, nie oni go przygotowują, lecz władze miasta i urzędnicy robią to dla nich i za nich. Czyżby celem corocznego Budżetu Obywatelskiego było pokazanie dobroci prezydenta miasta, który „oddaje” mieszkańcom (co prawda, w bardzo ograniczonym stopniu) decyzje co do zagospodarowania 1% budżetu gminy?