Press "Enter" to skip to content

Konserwa sopocka ma się dobrze

Mamy prawie za sobą następny rok kalendarzowy i ponad rok rządów „nowej” sopockiej władzy. Jednak mimo wielu przedwyborczych obietnic nie nastąpiła w Sopocie żadna realna zmiana w sposobie działania prezydenta i radnych, ani w  zarządzaniu miastem.Sopot trwa jak prehistoryczna skamielina niezależnie od zmian w otaczającym nas świecie. Za zasłoną dymną pozornej otwartości, która może zmylić już tylko najbardziej naiwnych, trwa dalsza przemiana miasta w park rozrywki, w którym mieszkańcy mają pełnić rolę statystów i posługaczy.

Dobrze, że nie musimy przebierać się w stroje rybaków i odgrywać ról z wioski rybackiej ku uciesze turystów przybyłych tanimi liniami lotniczymi, aby spędzić w naszym mieście tak zwany city break.

Od lat 90. ubiegłego stulecia gdy gdańscy liberałowie wyznaczyli kurs rozwoju gospodarczego, powoli i nieodwracalnie zmienia się charakter naszego miasta. Władze zgodnie z wyznawaną przez siebie neoliberalną doktryną doprowadziły do gentryfikacji centrum kurortu gdzie właściwie zanikł typowy sopocki klimat sprzed lat. Kolejne kamienice zmieniły się w apartamentowce. Jeden po drugim ogrody przydomowe stały się betonowymi parkingami, a każda wolna przestrzeń potencjalnym terenem pod zabudowę hotelową.

Przestrzeń publiczna była prywatyzowana, tak jak na przykład sopocki dworzec kolejowy, który stał się ni stąd ni zowąd galerią handlową choć mieszkańcy zupełnie się tego nie spodziewali, ani sobie tego nie życzyli. Sopockie targowisko zostało sprzedane, a mieszkańcy zostali zmuszeni do korzystania z odległego od centrum miasta rynku. Krajobraz Sopotu został zniszczony gdyż sztampowe budynki stawiane naprędce przez deweloperów były po prostu tandetne i brzydkie. Jak pełzająca choroba, deweloperka i biznes wdarły się na piękne sopockie plaże niszcząc wydmy i grodząc wydzierżawioną za grosze od miasta plażę.

Tymczasem dla zmylenia mieszkańców sopockie władze od kilku lat tworzą iluzję otwartości i nowoczesności. Posługując się pustosłowiem pozbawionym realnych treści dają do zrozumienia, że oferują coś nowego w koncepcji zarządzania, w wizji miasta. Podpatrzone u ruchów miejskich pomysły na budżet obywatelski i inne formy konsultacji społecznych, domy sąsiedzkie, fasadowe rady reprezentantów różnych środowisk i grup społecznych, czy nieudolne wprowadzenie roweru miejskiego stały się w wykonaniu sopockiej władzy teatrem iluzji, który nie ma nic wspólnego z partycypacją społeczną ani oddolnymi decyzjami mieszkańców. Władze nieudolnie próbują pokazać swoje poparcie dla różnorodności i równości jakby nie zdając sobie sprawy, że udawane poparcie dla grup mniejszościowych bez realnej koncepcji ich wsparcia nie wystarczy aby Sopot stał się innowacyjnym społecznie i otwartym miastem.

Znane jest powiedzenie, że budżet miasta najlepiej odzwierciedla priorytety władzy. I faktycznie, władze mogłyby pokazać realne zaangażowanie w sprawy mieszkańców przekazując środki na promocję i gazetki propagandowe na organizacje zrzeszające rodziny chorych na Alzheimera. Środki na zawodowe kluby sportowe mogłyby zostać zmniejszone, aby zasilić powszechny, amatorski sport dla młodzieży i seniorów, a domy sąsiedzkie mogłyby umożliwić spotkania organizacji społecznych i działać całkowicie oddolnie bez strachu przed obcięciem środków na dalszą działalność za brak posłuszeństwa wobec Urzędu Miasta.
Konserwatyści sopoccy starają się wystroić w nowe postępowe szaty jednak ich zamiłowanie do drętwego neoliberalnego, obliczonego wyłącznie na zysk działania, zbyt wyraźnie przebija spod sloganów o klimacie i wolności.

W Nowym Roku 2020 życzę sopocianom i sopociankom jakościowej przemiany władzy w naszym mieście.

Na razie cieszmy się Świętami Bożego Narodzenia!
Wesołych i zdrowych Świąt!

 

Spread the love