Był piękny czerwcowy dzień roku 2012. Wybraliśmy się do Parku Karlikowskiego wraz z Tomkiem, znajomym ogrodnikiem, w celu przeprowadzenia inwentaryzacji występujących tam roślin. Chodziliśmy około trzech godzin zapisując nazwy i fotografując, zapuszczając się nawet w najbardziej zarośnięte chaszczami zakątki. Naliczyliśmy łącznie ponad sto gatunków traw, ziół, kwiatów, krzewów i drzew. Już zbliżaliśmy się do zakończenia całej akcji, gdy na łączce w samym rogu Parku, tam, gdzie zbiegają się ulice Stefana Okrzei i Karlikowska, Tomek stanął jak wryty i zakrzyknął: – „Patrz co tu macie!” Na laiku, którym jestem w temacie znajomości flory, widok ten nie zrobił większego wrażenia – ot, kawałek terenu porośnięty trawą i wystające ponad nią różowawe kwiatki. Od kilku godzin przyglądałem się roślinom robiąc im zdjęcia i zapisując ich nazwy, więc cóż to mogło być takiego niezwykłego? – „To storczyki!” – oznajmił Tomek zupełnie nie kryjąc satysfakcji ze swojego odkrycia. – „Ścisła ochrona!”